wpisy na blogu

Na wariackich papierach, ale mieszkamy. Udało się zamknąć kilka tematów, jednocześnie układam płytki, skręcam meble itp...Nie mamy ocieplenia z zewnątrz, jednak na razie jestem zadowolony, w domu temperatura w dzień 20-21 stopni.  W nocy 19 stopni, jest rewelacja, nie lubimy kiedy jest ciepło, do tego czasami rozpalimy troche w kominku, gaz zużyty do ogrzewania mieszkania i ogrzania wody na codzień 309 zł, wiem że jeszcze nie ma zimy ale u nas chłodno, i wieje od kilku dni. Jest OK :)

Kończę składać kuchnie i inne mebelki. Zawsze sobie powtarzam - całe życie :  będzie dobrze :)

Są dobre wieści i złe. 

Dobre to te że skończyłem tynki, a złe że nadal nie mam skończonego dachu.
To jakaś fatalna przygoda. Miało być a nie jest :)
O ile Panów od tynków mogę z zamkniętymi oczami polecić, cena 42 zł za metr z materiałem, i na prawdę nie mam do czego się przyczepić, to do ekipy od dachu...tfu... już im powiedziałem że mają skończyć co zaczęli i spier... z budowy. Rynny poprawię sam, uszkodzone dachówki wymienię sam, cięcia dachówki przy lukarnie też przemaluję i wyrównam sam, okna dachowe które zamontowali 3 z tyłu budynku jakaś porażka, każde inaczej, 2 okna z przodu zrobię sam lub z kolegą.  Najgorsze że ja jako laik który nigdy nie robił dachu mam większe pojęcie od tych pseudo dachowców. No krew mi się gotuje kiedy o tym wszystkim piszę. 

O dachu będzie osobny post, tymczasem zdjęcia z tynków.
Pozdrawiam wszystkich.

No i dotarłem do momentu kiedy to chłopaki zaczynają więźbę i za dwa ,może trzy tygodnie będzie dach.
Ręce bolą.  Jestem zmęczony, psychicznie i fizycznie, zasypiam o 21:00 i budzę się rano a dopiero co przyjechałem. Ale za to  mam  ogromną satysfakcję że zbudowałem to sam, w trzy miesiące, 

Oczywiście mała pomoc znajomych przy wniesieniu legarów do stropu i nadproży. Za co bardzo im dziękuję. 
Pomogli mi też przy budowie ścian szczytowych wczoraj i dziś. Dziękuję przyjaciele.

W tym wszystkim jednak największą rolę pełni moja żona, która zawsze czuwa, zawsze wesprze, zawsze pocieszy mimo tego że jesteśmy od siebie tak daleko. Moja kochana Olcia :*

Pozostało już tak niewiele. 

Minęły dwa miesiące od przyjazdu,  udało się skończyć ściany,  ułożyłem strop z pomocą młodego człowieka który mieszka opodal. Było cieżko ale jakoś poszło. Strop zalany Beton C35 taki był w projekcie, wodę pił jak szalony przez kilka dnia ale jest ok. W ciągu kilku dni wymurowałem ścianki kolankowe, od jutra szczytowe, deskowanie i zalewam wieniec. Potem domurować do szczytu i wchodzi ekipa z wieźbą i dachem, to jedyny etap którego nie będę robił sam, bo się na tym nie znam i nie będę ryzykował przy wiatrach jakie tu wieją nad morzem.

Witajcie, cieżko nazwać to powrotem na budowę. Pierwszy tydzień - super, temperatura nawet 20 stopni. Momentami pracowałem w koszulce. Teraz zima urwanie głowy, moja przyczepka przechodzi test, namiot to samo. Dziś kiedy piszę ten post wieje strasznie, śnieg, deszcz na podwórku wszystko wywrócone, mam nadzieję że to jakoś przetrwamy z moim Goldenem Hogo. 

W 10 dni po około 8 godzin zrobiłem w jedną osobę tyle co na zdjęciu. Jeszcze około 4 warstwy i zabieram się za strop. A tymczasem kilka zdjęć z budowy. Pozdrawiam wszystkich.